poniedziałek, 27 lipca 2015

"Kiedy góral umiera..." Himalajskie sukcesy w cieniu tragedii...

    Ostatnie półtora tygodnia obfitowało w himalajskie wydarzenia.

    W piątek, 17 lipca himalaistka Kinga Baranowska stanęła na szczycie swojego dziewiątego ośmiotysięcznika - Gasherbrum II robiąc tym samym kolejny krok do zdobycia Korony Himalajów.
     We wtorek, 21 lipca polscy himalaiści - Andrzej Bargiel i Dariusz Załuski przebywający w Himalajach w ramach projektu Broad Peak Ski Challange 2015 brali udział w akcji ratunkowej po tym, jak na Broad Peaku zeszła lawina. Jedna osoba zaginęła, kilka innych poważnie ucierpiało, Polakom na szczęście nic się nie stało.
      Krótko po tym, w sobotę 25 lipca Andrzej Bargiel jako pierwszy na świecie zjechał na nartach ze szczytu ośmiotysięcznika Broad Peak.
Do podobnego wyczynu, tym razem z ośmiotysięcznika Gasherbrum II przygotowywał się inny polski alpinista - Olek Ostrowski. W sobotę, 25 lipca dotarła wiadomość o jego zaginięciu.
Polski himalaista zaginął między obozem pierwszym a drugim. Olek Ostrowski razem z innym himalaistą Piotrem Śnigórskim zjeżdżali w stronę bazy na nartach. W pewnej chwili Ostrowski, jadący za kolegą, zniknął. Najprawdopodobniej wpadł do szczeliny.
W akcji poszukiwawczej koordynowanej przez Kingę Baranowską brali udział pakistańscy szerpowie oraz Andrzej Bargiel i Darek Załuski.
Dziś popołudniu Jerzy Naktański - dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki poinformował, że ze względu na niezwykle trudne warunki pogodowe i terenowe akcja poszukiwawcza została zakończona i nie będzie już kontynuowana.

    Trudno o tym mówić... Śledziłam poczynania Kingi Baranowskiej i Andrzeja Bargiela, bardzo ucieszyły mnie ich sukcesy, ale kiedy w górach ginie człowiek to żaden sukces się nie liczy...

Doskonale pamiętam śmierć polskich himalaistów podczas zimowego wejścia na Broad Peak, jeszcze lepiej pamiętam śmierć Piotrka Morawskiego. To cholernie smutne kiedy w górach, szczególnie tak pięknych jak Himalaje, giną ludzie, którzy góry tak bardzo kochali, dla których góry były ważną częścią życia, a nieraz i sensem życia.

"W góry idziemy po życie, bo tam jest nasze życie" - tak powiedział Łukaszowi Wajsowi* jeden z polskich alpinistów. To dlatego śmierć tak bardzo boli... każda śmierć, ale ta w górach w szczególności...


* Łukasz Wajs (1973-1998) - taternik, absolwent Wyższej Szkoły Komunikacji i Mediów Społecznych w Warszawie. Zginął w Tatrach podczas zejścia z Mięguszowieckiego Szczytu. Zapis rozmów Łukasza z ludźmi gór pod wspólnym tytułem "W góry idziemy po życie" można przeczytać TUTAJ




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz