niedziela, 30 sierpnia 2015

"Czy gra sie na scenie, w radiu, czy przed kamerą, wyzwanie polega nie na pokazywaniu bądź robieniu czegoś, tylko na myśleniu".

     W tytule słowa bohatera dzisiejszej notki.
Urodził się 19 lipca 1976 roku w Londynie. Jest synem aktorów Timothy'ego Carltona i Wandy Ventham.
Drodzy moi, oto i On:
BENEDICT TIMOTHY CARLTON CUMBERBATCH - brytyjski aktor teatralny, telewizyjny i filmowy oraz producent, który mimo młodego wieku może poszczycić się bardzo bogatym dorobkiem aktorskim.
Ogromną popularność przyniosła mu tytułowa rola w produkowanym przez telewizję BBC serialu "Sherlock", gdzie tworzy znakomity duet z Martinem Freemanem.
Oprócz znanego detektywa Cumberbatch wcielał się w role tak znanych postaci jak: Stephen Hawking ["Hawking"], Vincent Van Gogh  ["Van Gogh: Painted with Words"],
Julian Assange ["Piąta Władza"], Alan Turing ["Gra tajemnic"], William Pitt ["Głos wolności"].

    Dawno nie pisałam o idolach, ale ponieważ jestem obecnie na bieżąco z filmografią Benedicta Cumberbatcha, stąd pomysł, by napisać parę słów właśnie o Nim, co przy okazji będzie świetnym wstępem do tego, by powiedzieć również o kilku znakomitych filmach z Jego udziałem.

    Zachwycił mnie, zauroczył, oczarował swoją kreacją w "Sherlocku", zatem można powiedzieć, że moja przygoda z Nim rozpoczęła się tak samo jak w przypadku wielu z Jego fanek. Fakt, rozpoczęła się może i tak samo, ale nie skończyła się wyłącznie na zachwytach nad "Sherlockiem.
Nie lubię oceniać artystów wyłącznie przez pryzmat jednego dzieła, nawet najbardziej wybitnego, stąd też moje poszukiwania wszystkiego co było przed i tego, co było po "Sherlocku".
Z każdym kolejnym obejrzanym filmem, serialem, spektaklem (do wymienionych wyżej dopiszcie jeszcze jakieś 10 tytułów) utwierdzałam się w przekonaniu jakie zrodziło się we mnie po obejrzeniu "Sherlocka", że oto mam do czynienia ze wspaniałym aktorem. Aktorem niebywale wszechstronnym, potrafiącym zaadaptować się do każdej roli, który znakomicie wypada zarówno jako odrażające monstrum ("Frankenstein"), ale i arystokrata; jako genialny naukowiec ("Hawking", "Gra tajemnic") i zagubiony młody człowiek ("Sierpień w hrabstwie Osage"), a do tego wszystkiego potrafi być świetnym wilkiem - agentem do zadań specjalnych ("Pingwiny z Madagaskaru") i potężnym smokiem ("Hobbit: Pustkowie Smauga"). Jednym słowem - dla każdego coś dobrego!

    Ogromną przyjemność sprawa mi oglądanie Benedicta Cumberbatcha na ekranie, ale równie wielką przyjemność sprawia słuchanie nagranych przez niego audiobooków i audycji radiowych, a także wywiadów. Z dwóch powodów Mili moi.
Mam takie drobne zboczenie, moi przyjaciele śmieją się ze mnie, że zakochałabym się przez telefon, bo kiedy słyszę kogoś (nie ważne - kobietę czy mężczyznę) o szczególnym głosie, to ciepło mi się robi i normalnie tracę głowę.
Tak, w tym głosie też zakochałam się bez pamięci - ciepły, głęboki, aksamitny baryton... Naprawdę można stracić głowę :) To jeden powód. Drugi dotyczy wywiadów, których słucha się z przyjemnością nie tylko z powodu głosu Aktora, ale przede wszystkim dlatego, że na każde, nawet najbardziej banalne pytanie stara się On odpowiadać dokładnie i rzeczowo, choć dzisiejsze media i wielu odbiorców stawia raczej na błyskotliwe ogólniki.
Z tych wywiadów wyłania się obraz człowieka, który niezwykle poważnie traktuje swój zawód. Może długo i niebywale szczegółowo opowiadać o każdej ze swoich ról, ponieważ do każdej z nich przygotowuje się bardzo skrupulatnie. Doskonale wie, że postać to nie tylko kostium, didaskalia i tekst, którego trzeba nauczyć się na pamięć; to także kontekst historyczny w jakim dana postać jest osadzona, kontekst historyczny w jakim sztuka powstała, cały bagaż emocji zarówno towarzyszących bohaterowi jak i tych, które kierowały autorem podczas pisania. To właśnie ta skrupulatność oraz chęć i zapał do uczenia się coraz to nowych rzeczy (gra na fortepianie, na skrzypcach, jazda konna, nowe dialekty) wpływa na późniejszą znakomitą prezentację postaci na scenie, czy w filmie, a to z kolei przekłada się na znakomite recenzje, nagrody oraz zachwyt fanów.

   Skrupulatność, profesjonalizm, zaangażowanie - to poza świetną grą aktorską urzekło mnie w Cumberbachu, gdy poznałam go już z trochę innej strony niż tylko przez pryzmat ról w jakie się wcielał. Lubię profesjonalistów w swojej dziedzinie :)

Urzekło mnie jeszcze coś - fakt, że mimo sukcesu jaki odniósł i sławy jaką zdobył nadal pozostał skromnym człowiekiem, którego popularność i wszystko co z nią związane często wprawiają w zakłopotanie - "To naprawdę niesamowite, to wielki komplement, naprawdę nie wiem co powiedzieć. To takie miłe. Ja po prostu staram się dobrze wykonywać swoją pracę".
Koledzy po fachu, członkowie ekip filmowych, pracujących z Benedictem Cumberbatchem przy okazji różnych projektów podkreślają, że pomimo swojej niezaprzeczalnej popularności nigdy się nie wywyższał, nigdy nie oczekiwał specjalnego traktowania, ale pracował tak samo ciężko jak reszta zespołu, nierzadko pomagając na przykład w noszeniu sprzętu, jak to miało miejsce choćby podczas prac nad filmem "Trzecia gwiazda".

Nie stał się celebrytą, nie grzeje się w blasku fleszy, sława nie była i nie jest dla Niego celem samym w sobie.
Chciał odnosić sukcesy, to oczywiste, ale nie oznacza to wcale, że chciał być sławny. Zdobycie uznania liczyło się dla Niego o tyle, o ile dotyczyło Jego pracy, a nie Jego samego.
Peszy go to uwielbienie szczególnie ze strony żeńskiej części publiczności, która sama nazwała się "CumberBitches" i której każda z członkiń chętnie urodziłaby Benedictowi dziecko. We wrześniu 2013 r. do grupy @Cumberbitches na Twitterze zapisanych było 60 tysięcy osób! Fakt ten i sama nazwa konta budziły w Aktorze dyskomfort i zażenowanie. Proponował raczej nazwę w stylu Cumberbabes, Cumberwomen, czy Cumbergirls. "Tu nie chodzi nawet o kulturę - mówił - Nie pozwolę, żebyście były moimi zdzirami. Myślę, że to cofa osiągnięcia feminizmu o parę ładnych kroków. Jesteście... Cumberpeople".

Męczy Go także zainteresowanie mediów, które gdzieś mają to, czym się zajmuje, nad czym aktualnie pracuje, czekają tylko na jakiegoś gorącego newsa, który zelektryzuje opinię publiczną.

Poza wszystkim jednak Aktor ma niesamowity dystans do siebie, potrafi żartować ze swojego wyglądu, trudnego i nietypowego nazwiska, czy z wpadek jakie czasem przytrafiają mu się w pracy.

     Można by o Nim jeszcze wiele, ale lepiej będzie jeśli przemówi On sam i Jego aktorskie kreacje.

      Skrupulatność, profesjonalizm i zaangażowanie w przygotowaniu do roli - proszę bardzo.
Nagranie głosu Smauga w "Hobbicie" to nie było tylko siedzenie w studiu, przed mikrofonem i wpatrywanie się w ekran, to była ciężka fizyczna praca podczas sesji motion capture na planie w Nowej Zelandii. Cumberbatch chciał by smok miał nie tylko jego głos, ale chciał mu również oddać swoją mimikę i ruchy.
Tak to właśnie wyglądało:



Efekty mogliście usłyszeć i zobaczyć na ekranie w filmie "Hobbit: Pustkowie Smauga" - kto nie widział, gorąco polecam całą trylogię!

Dystans do siebie, czemu nie :)
"Ask Benedict Cumberbatch to say the word 'penguin'"



O nazwisku:



O sobie samym:


I ta cudowna wrażliwość na muzykę :)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam to nagranie przypomniało mi się moje zauroczenie fortepianem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz