poniedziałek, 16 listopada 2015

"What they did yesterday afternoon"...


    Wczoraj Amanda Abbington opublikowała na twitterze fragment wiersza...

Fragment pochodzi z utworu pod tytułem "What they did yesterday afternoon", którego autorką jest Warsan Shire.

Jeden z Jej wierszy - "Home" już znacie, choćby z notek na blogu. Tak, to ten sam wiersz, którego fragment cytowany przez Benedicta Cumberbatcha pojawia się choćby w spocie dla Fundacji Save The Children.

Właśnie po tym spocie zaczęłam trochę grzebać w necie, szukałam informacji o Warsan i jej wierszy... Wszystkie bez wyjątku są niesamowicie poruszające, dojrzałe i zrobiły na mnie ogromne wrażenie.

What they did yesterday afternoon by Warsan Shire

they set my aunts house on fire
i cried the way women on tv do
folding at the middle
like a five pound note.
i called the boy who use to love me
tried to ‘okay’ my voice
i said hello
he said warsan, what’s wrong, what’s happened?

i’ve been praying,
and these are what my prayers look like;
dear god
i come from two countries
one is thirsty
the other is on fire
both need water.

later that night
i held an atlas in my lap
ran my fingers across the whole world
and whispered
where does it hurt?

it answered
everywhere
everywhere
everywhere.

Jakie to boleśnie aktualne...
Jak długo jeszcze?...

Poszperajcie, poczytajcie... Naprawdę warto!

niedziela, 15 listopada 2015

poruszający apel Julii...

   Wieczorem, 13. listopada, mniej więcej w tym samym czasie kiedy w Paryżu trwała rzeź zgotowana niewinnym ludziom przez grupę nawiedzonych fanatyków udostępniałam na facebooku poruszający i co tu dużo mówić - bolesny apel i jeszcze boleśniejszą historię Julii - Polki mieszkającej, a jakże, w Polsce ze swoim mężem, który na nieszczęście (?) swoje pochodzi z Indii i jest Sikhem, a ponieważ chodzi w turbanie niektórzy ludzie mają go za terrorystę... 
Zresztą, co ja Wam będę opowiadać, sami poczytajcie...

 Długo myślałam czy napisać tego posta, ale w mojej obecnej sytuacji rodzinnej chyba każda forma działania ma teraz znaczenie.
Na zdjęciu widzicie mojego męża ( z synem), jak możecie sadzić wygląda na obcokrajowca czy nawet wyznawcę Islamu.
Mój mąż pochodzi z Indii i jest Sikhem, nosi turban który jest symbolem religijnym Sikhizmu.
Nie jest muzułmaninem, terrorystą czy zagrożeniem dla kraju....
Jest wysoko wykształconym człowiekiem, prowadzącym swoją firmę we Wrocławiu. Płaci podatki, Zusy i posiada kartę pobytu.
W ostatnich tygodniach bardzo nasiliły się ataki rasistowskie w jego kierunku, jest notorycznie obrażany, wyzywany, ludzie bywają agresywni, plują na niego, wytykają palcami i robią zdjęcia bez jego zgody....
Wczoraj nie wychodziliśmy z domu, ze strachu....
Odwiedziła nas tez w domu policja która ostrzegała przed takimi atakami....
Boje się o mojego męża, boje się o nasza rodzinę i stres z tym związany ostatnio odbiera mi radość życia....
Wiem że nastroje w EU dot. napływu emigrantów z Syrii nie poprawiają naszej sytuacji ale mam do was wszystkich tu prośbę:
Wytłumaczcie swoim dzieciom, mężom czy rodzinom że ciemny kolor skory czy turban na głowie nie świadczy o zagrożeniu, nie jest powodem do ataku na tle rasistowskim.
Uświadamianie w tym temacie jest dla mnie bardzo ważne i być może przyniesie większe poczucie bezpieczeństwa naszej rodziny.
Dziękuje...
Co tu więcej powiedzieć...
Skóra cierpnie na całym ciele kiedy czyta się coś takiego...

A dziś jeszcze śledząc wiadomości dowiaduję się, że oto kolejna jakaś banda pomyleńców sądząc po falandze pewnie z ONRu albo innego podobnego ustrojstwa "przyozdobiła" w Limanowej ściany domów w których mieszkają Romowie jakże malowniczymi napisami w stylu "Polska dla Polaków", "Won z Polski szmaty" czy "Szykujcie się na zagładę". Nie skończyło się na napisach, o nie, zniszczono również samochody należące do Romów.

Ludzie są przerażeni i ja się im wcale nie dziwię...

Panowie (i panie być może) od tych malowniczych tekstów - popatrzcie w lustro i spytajcie się czym różnicie się od tych ośmiu morderców z Paryża...

Jeżeli grozisz, obrażasz, poniżasz, lub w inny sposób krzywdzisz, również fizycznie, drugiego człowieka tylko dlatego, że ma inny kolor skóry, inny światopogląd, religię, orientację seksualną to jesteś takim samym terrorystą jak ci, którzy mordowali w piątkowy wieczór w Paryżu, którzy dokonali ataków 11. września 2001 roku, którzy niemal codziennie dokonują bezsensownych aktów terroru na całym świecie, także względem mieszkańców własnego kraju (i nie, nie mówię tu tylko o członkach tzw. państwa islamskiego czy innych pseudoislamskich fanatykach).

I nie ma znaczenia dlaczego to robisz - w imię czystości rasy, w imię "patriotyzmu", w imię urojonych bogów czy przekonań - nic cię nie usprawiedliwia!

My się nie musimy bać uchodźców i tego, że wśród nich mogą być terroryści.
My się nie musimy bać, że terroryści do nas przyjadą.
My się musimy bać, że mamy własnych terrorystów, na własnej ziemi...

Dziś kierujecie groźby śmierci pod adresem Romów, Żydów, Muzułmanów, jutro może zechcecie pójść o krok dalej i sięgniecie po broń by wprowadzić swoje groźby w czyn, a pojutrze... kto wie, może zaczniecie grozić tym co nie chodzą w niedzielę do kościoła, bo to przecież nie są prawdziwi Polacy, prawda?

Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort.

     Wolność, Równość, Braterstwo, albo Śmierć...

  
Śmierci we Francji było w tę piątkową noc, 13 listopada 2015 r. aż za dużo...
Na chwilę obecną - 129 zabitych, 352 rannych z czego 99 osób w stanie krytycznym. To najświeższy, ale zapewne nie ostatni, niestety, bilans ofiar 6 krwawych zamachów dokonanych w Paryżu przez bojowników tzw. państwa islamskiego...

Niewinni ludzie, całkowicie przypadkowi, mordowani z zimną krwią przez kilku pomyleńców, zaślepionych bredniami o tym, jak to Allah chce, żeby mordowali niewiernych...

Nieważne, pieprzyć terrorystów!

Wygaszona Wieża Eiffela, kwiaty w miejscach zamachów, znicze, kwiaty w dziurach po kulach zamachowców... Francja cierpi, Francja jest w szoku (ba, cały świat jest w szoku), ale nikt nie ma zamiaru chować się przed terrorystami.
"Coś się zmieniło, pewni nic już nie będzie jak dawniej, ale my chcemy żyć! Nie będziemy się bać, będziemy żyć normalnie" - mówi młoda dziewczyna, stojący obok niej chłopak przytakuje. Wierzą, że właśnie tak będzie, znów normalnie.

Fluctuat nec mergitur - Kołysze się lecz nie tonie, głosi dewiza Paryża.
Tak było wielokrotnie, tak będzie i tym razem.

Wczoraj kibice podczas ewakuacji z paryskiego stadionu jednym głosem śpiewali Marsyliankę.
Dziś, mimo wprowadzenia stanu wyjątkowego na ulicy, kilka metrów od klubu La Bataclan, gdzie zginęło najwięcej osób zabrzmiał spontaniczny koncert, młody muzyk przyciągnął fortepian i zagrał "Imagine" Lenona.



Padły słowa o świecie bez podziałów i jak mówią sami Francuzi - to nie utopia, to nadzieja.







Liberté-Égalité-Fraternité!
Vive La France!



środa, 11 listopada 2015

For God and The Empire - czyli wielki dzień dla całego fandomu!

        Aby uczcić swoje urodziny, w czerwcu bieżącego roku Jej Wysokość, Królowa Elżbieta II ogłosiła nominacje do Orderu Imperium Brytyjskiego.
Wśród nominowanych znalazł się również Benedict Cumberbatch!
Jak wynika uzasadnieniu, Order przyznano za zasługi dla kultury oraz działalność charytatywną.

Aktor otrzymał cywilny order III klasy, czyli tytuł Komandora Orderu Imperium Brytyjskiego (CBE).

Civil Division
Central Chancery of the Orders of Knighthood

St. James’s Palace, London SW1

13 June 2015

THE QUEEN has been graciously pleased, on the occasion of the Celebration of Her Majesty's Birthday, to give orders for the following promotions in, and appointments to, the Most Excellent Order of the British Empire:

C.B.E.
To be Ordinary Commanders of the Civil Division of the said Most Excellent Order:

Benedict Timothy Carlton CUMBERBATCH
Actor

For services to the Performing Arts and to Charity.


[https://m.thegazette.co.uk/notice/2347713]


      To wielki dzień nie tylko dla uhonorowanego odznaczeniem Aktora i Jego bliskich, ale również dla całego fandomu, który w tym dniu miał niezaprzeczalny powód do dumy! No ale jak nie być dumnym, gdy Człowiek, którego się podziwia otrzymuje odznaczenie nie tylko za swoją ciężką pracę i niewątpliwy wkład w rozwój kultury, ale i wielkie serce.
Cumberbatch znany jest bowiem nie tylko ze swych znakomitych kreacji aktorskich zarówno teatralnych jak i kinowych czy telewizyjnych, ale również ze swego zaangażowania w liczne inicjatywy i wsparcie dla organizacji charytatywnych (m.in. Motor Neurone Disease Association, Cancer Research, Children’s Defense Fund, Prince’s Trust, Elton John AIDS Foundation).

Ceremonia wręczenia Orderów odbyła się we wtorkowe przedpołudnie (10.11.2015 r.) w Pałacu Buckingham. Benedictowi towarzyszyła Jego urocza żona - Sophie Hunter, oraz rodzice - Timothy Carlton i Wanda Ventham.





         W rozmowie z dziennikarzami Cumberbatch podkreślił, iż odznaczenie jest dla Niego wielkim wyróżnieniem i zaszczytem, a sama ceremonia była niezwykle emocjonującym przeżyciem.

Gdy otrzymałem list informujący o przyznaniu mi odznaczenia pomyślałem, że to pomyłka.
[...]
To fantastyczne, dość stresujące, bo nie można się do tego przygotować. To niepowtarzalna okazja, a ja czuję się bardzo uprzywilejowany i schlebia mi takie uznanie. Być uhonorowanym przez Królową to coś nadzwyczajnego.

Dodał również, iż fakt otrzymania tak znakomitego wyróżnienia oraz prestiż z tym związany nie zmieni jego postawy - w sprawach, które uważa za istotne będzie nadal otwarcie wyrażał swoje poglądy.




       Jako że odznaczenie przyznano Aktorowi również za wkład w działalność charytatywną nie obyło się bez pytań o apel w sprawie uchodźców i wsparcia dla Fundacji Save The Children, który wygłaszał na zakończenie każdego z przedstawień "Hamleta". Na pytanie o zarzuty jakie Mu w związku z tym stawiano Benedict odpowiedział:

Nie interesuje mnie krytyka jaką zbiorę. Interesuje mnie podnoszenie świadomości ludzi i zbiórka funduszy dla osób, które są w znacznie gorszej sytuacji niż aktor, którego krytykuje się za to, że zajmuje się jeszcze czymś innym niż tylko swoją pracą.

Jako osoba publiczna często narażony jest na krytykę pomimo tego jednak zawsze robi to, co uważa za słuszne, tak jak w tym przypadku.

Ze względu na moją pracę interesuje się mną opinia publiczna, czego doświadczyłem w moim prywatnym życiu, mogę więc to wykorzystać, by zrobić coś dobrego dla innych ludzi.
Gdy jako świeżo upieczony ojciec zobaczyłem nagrania i zdjęcia jakie docierały do nas latem, pomyślałem, że każdy kto ma serce rozumie, że to nie jest problem kogoś innego, problem innego kraju, to jest nasz problem, problem humanitarny.




         Tym między innymi zdobył sobie wielkie uznanie wśród fanów - swoją bezkompromisowością w mówieniu o kwestiach ważnych, nawet za cenę fali hejtu z jaką niejednokrotnie musiał się później zmierzyć.


Bardzo żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w tej niezwykłej ceremonii. Jeszcze bardziej żałuję, że nie miałam, nie mam i pewnie długo jeszcze nie będę mieć okazji by pogratulować Benedictowi zarówno tego wspaniałego wyróżnienia, jak i znakomitej roli w "Hamlecie", a także by Mu podziękować za Jego pracę i za to, że On sam, Jego ciężka praca i niezłomna postawa są inspiracją dla wielu z nas.

Wielkie gratulacje, Komandorze!
Jestem z Ciebie dumna!
To zaszczyt mieć takiego Idola!
To zaszczyt należeć do tak wspaniałego fandomu!
Dziękuję!



photo by Press Association
photo by Press Association















Photo by BBC



Photo by Alan Davidson
for The Daily Mail





Photo by BBC




PS. Ze specjalną dedykacją dla Marysi - przepraszam Maleńka, że tak długo musiałaś czekać :) :*

niedziela, 1 listopada 2015

Żegnaj szlachetny Książę - czyli ostatni "Hamlet" w Barbican Theatre.


   Nadszedł ten wieczór... 
No niestety, kiedyś nadejść musiał i nadszedł właśnie dziś.
Przed kilkudziesięcioma minutami opadła kurtyna w Barbican Theatre w Londynie kończąc tym samym ostatnie przedstawienie "Hamleta" w reżyserii Lyndsey Turner z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej.

Jak już wiecie z poprzedniej notki miałam okazję widzieć ten spektakl, niestety nie na żywo w Londynie, ale dzięki transmisji National Theatre Live czułam się tak, jakbym siedziała w pierwszym rzędzie, mając tych wszystkich wspaniałych aktorów na wyciągnięcie ręki. 
Niesamowite przeżycie, wierzcie mi.

Dziwnie się czuję, gdy uświadamiam sobie, że to już naprawdę ostatni raz...
Już nie będzie kolejnych zdjęć ze spotkań z fanami po zakończeniu przedstawienia. 
Nie będzie kolejnych wpisów o tym, jak znakomitą sztuką jest TEN "Hamlet".
Nie będzie poruszającego apelu w sprawie uchodźców.
Nie będzie w końcu możliwości zobaczenie spektaklu na żywo... 
i chyba to ostatnie boli mnie najbardziej... 

Wszyscy zaangażowani w powstanie tej inscenizacji wykonali naprawdę solidny kawał ciężkiej pracy za co należy im się ode mnie ukłon do samej ziemi. 
Za pomysł, scenografię, kostiumy, za doskonałe światło i powalające efekty świetlne, za wspaniałą muzykę i perfekcyjną realizację dźwięku; cudownym aktorom za ich kunszt, zaangażowanie i profesjonalizm - jednym słowem wszystkim, za wszystko WIELKIE, PRZEOGROMNE DZIĘKI! 
Posługując się twitterowymi tagami - #ThankYouBenedict #ThankYouTeamHamlet !!

Jak wielkie było to przedsięwzięcie, ile pracy wszystkich kosztowało, jak bardzo wielu ludzi chciało wziąć (i wzięło) w nim udział świadczą liczby:
3 miesiące.
12 tygodni.
76 dni.
92 przedstawienia (nieraz dwa w ciągu dnia)
253 godziny na scenie.
100.000 sprzedanych biletów.
150.000 funtów zebranych na pomoc uchodźcom, dla Fundacji Save The Children.

Jest we mnie mnóstwo emocji, różnych, bo z jednej strony żal mi, że nie mogłam zobaczyć tego spektaklu na żywo, z drugiej zaś cieszę się, że mogłam obejrzeć go dzięki NT Live. 
Popłakałam się, a to mi się rzadko zdarza, ale popłakałam się, nawet nie dlatego, że to już koniec, ale ponieważ trudno się nie wzruszyć do łez gdy Benedict Cumberbatch - mój idol, a co tam idol, mój Mistrz mówi, że było to dla Niego niesamowite przeżycie, wszystko czego pragnął. 
Tak ważne dla mnie, a o ile przecież ważniejsze dla Niego!
W tym niezwykle emocjonującym dniu byli z Nim Rodzice, była ukochana Żona, był też cały Fandom - wielu z nas tam na miejscu, w Londynie, w sali Barbican Theatre, a cała reszta w swoich domach trzymając kciuki za powodzenie tego ostatniego, najważniejszego przedstawienia.

Udało się!
Teraz czas na świętowanie i zasłużony odpoczynek.

Good night sweet Prince.
The rest is silence...