niedziela, 15 listopada 2015

Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort.

     Wolność, Równość, Braterstwo, albo Śmierć...

  
Śmierci we Francji było w tę piątkową noc, 13 listopada 2015 r. aż za dużo...
Na chwilę obecną - 129 zabitych, 352 rannych z czego 99 osób w stanie krytycznym. To najświeższy, ale zapewne nie ostatni, niestety, bilans ofiar 6 krwawych zamachów dokonanych w Paryżu przez bojowników tzw. państwa islamskiego...

Niewinni ludzie, całkowicie przypadkowi, mordowani z zimną krwią przez kilku pomyleńców, zaślepionych bredniami o tym, jak to Allah chce, żeby mordowali niewiernych...

Nieważne, pieprzyć terrorystów!

Wygaszona Wieża Eiffela, kwiaty w miejscach zamachów, znicze, kwiaty w dziurach po kulach zamachowców... Francja cierpi, Francja jest w szoku (ba, cały świat jest w szoku), ale nikt nie ma zamiaru chować się przed terrorystami.
"Coś się zmieniło, pewni nic już nie będzie jak dawniej, ale my chcemy żyć! Nie będziemy się bać, będziemy żyć normalnie" - mówi młoda dziewczyna, stojący obok niej chłopak przytakuje. Wierzą, że właśnie tak będzie, znów normalnie.

Fluctuat nec mergitur - Kołysze się lecz nie tonie, głosi dewiza Paryża.
Tak było wielokrotnie, tak będzie i tym razem.

Wczoraj kibice podczas ewakuacji z paryskiego stadionu jednym głosem śpiewali Marsyliankę.
Dziś, mimo wprowadzenia stanu wyjątkowego na ulicy, kilka metrów od klubu La Bataclan, gdzie zginęło najwięcej osób zabrzmiał spontaniczny koncert, młody muzyk przyciągnął fortepian i zagrał "Imagine" Lenona.



Padły słowa o świecie bez podziałów i jak mówią sami Francuzi - to nie utopia, to nadzieja.







Liberté-Égalité-Fraternité!
Vive La France!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz