sobota, 26 lipca 2014

"Mojemu Mistrzowi i Przyjacielowi..."

Znów mnie długo nie było, ale gdy wracam z pracy jestem tak padnięta, że nie mam siły palcem kiwnąć (a mówią, że pracownik umysłowy ma lekko...).

Jak się zapewne domyślacie po tytule dziś znów będzie o kolejnym Autorytecie.
Długo biłam się z myślami, czy o Nim pisać, nie dlatego, że nie warto, ale że nie bardzo wiem jak to wszystko poskładać w całość...
Kolejny, już ostatni, z grona ukochanych "Tres Pedros"...

PIOTR ŁUKOWSKI, dla ścisłości, prof nadzw. UŁ dr hab. Piotr Łukowski :)
Dawniej pracownik Instytutu Filozofii UŁ, obecnie kierownik Zakładu Kognitywistyki w Instytucie Psychologii UŁ.
Z wykształcenia matematyk, logik i doktor habilitowany nauk humanistycznych.
Mój Nauczyciel.

Poznałam Pana Profesora będąc na czwartym roku studiów. W semestrze letnim zapisałam się na wykład "Teoria manipulacji", który prowadził właśnie Profesor Łukowski.
Na wykład poszłam ze względu na temat, który wydał mi się ciekawy, o prowadzącym nie miałam bladego pojęcia kim jest, ale gdy wyczytaliśmy, że "prof nadzw. UŁ dr hab." to większość z nas pomyślała, nauczona doświadczeniem, że to będzie siwy, albo połysawy starszy pan, który będzie straszliwie przynudzał. Rzeczywistość przeszła nasze (wielu z nas, moje również) najśmielsze oczekiwania. Oto przyszedł na wykład człowiek, ubrany schludnie, ale na luzie, któremu na pierwszy rzut oka nie dawaliśmy więcej niż 40, 40-kilka lat, serdeczny, uśmiechnięty, człowiek o którym myśleliśmy, że jest podwładnym owego "prof nadzw. UŁ dr hab." - "to nie profesor, co najwyżej doktor i to nie habilitowany" - właśnie tak.
Zapytał nas jegomość czy my na taki a taki wykład, potwierdziliśmy, powiedział że się cieszy i wpuścił nas na aulę. Do wykładu zostało jeszcze kilka minut, siedzieliśmy w auli i zastanawialiśmy się, jak długo niebiosa pozwolą nam się cieszyć tym zastępstwem, bo była nadzieja, że chociaż on poprowadzi ciekawe zajęcia, a przy okazji i dla oka widok przyjemny ;)
Zaczął się wykład, a zaczął się od słów: "Witam państwa serdecznie, nazywam się Piotr Łukowski..." To trzeba było słyszeć, to westchnienie przepełnionej rozkoszą ulgi i szmery w stylu "Bóg jednak istnieje i musi być dobry" :D

Okazał się być wspaniałym wykładowcą. Słuchało się go naprawdę z przyjemnością, mówił ciekawie, rzeczowo, konkretnie, podawał dużo przykładów, żeby łatwiej było nam zrozumieć omawiane zagadnienia. Zawsze czekał na nasze pytania i chętnie na nie odpowiadał, nieraz z nami żartował.
Dał się poznać jako Człowiek bardzo otwarty, szczery i bezkompromisowy. O wszystkim mówił wprost, także o sobie.
To człowiek dla którego prawda liczy się ponad wszystko, tak nam nie raz powtarzał: "Mówię prawdę i tylko prawdę, bo tak ślubowałem". Jasne, można było się z Nim nie zgadzać, coś mu zarzucić, ale na pewno nie to, że nie mówi prawdy...

Ktoś mógłby powiedzieć, że ściemniam, bo skoro prowadził zajęcia z teorii manipulacji to uczył nas kłamać... Nic bardziej mylnego. Już na pierwszym wykładzie ostrzegł nas, by przypadkiem nie przyszło nam do głowy stosować technik, o których będzie nam opowiadał, żebyśmy się nawet nie próbowali chwalić tym, że kogoś zmanipulowaliśmy stosując wiedzę z wykładu, bo dostaniemy dwóję taką, że hej, i nawet sam rektor nie skłoni go do zmiany tej oceny...
To był najlepszy wykład na jaki dane mi było chodzić przez cały okres studiów, serio!

Ale wykład to nie wszystko, choć to on sprawił, że często kontaktowałam się z Profesorem, szczególnie pod koniec, kiedy wreszcie przeczytałam książki będące podstawą wykładu i zaczęłam pytać o to i owo.
I w sumie tak to się już potoczyło :)
Wykład się skończył, ale pojawiła się nowa inicjatywa - projekcji filmów, przy okazji których dyskutowaliśmy nad ukazanymi w nich problemami i nad zagadnieniami z zakresu teorii wpływu. Był "Baader - Meinhof", "Wróg ludu", "Dekalog 5", a po nich długie, nierzadko burzliwe dyskusje w kameralnym gronie. Niesamowita sprawa... Brakuje mi tego, podobnie jak zajęć...
Projekcje stały się kolejnym bodźcem do rozmów, zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Ale z Profesorem rozmawiało się nie tylko o szkole, nie tylko o filmach w kontekście teorii manipulacji - można z Nim było rozmawiać w zasadzie o wszystkim!
Pamiętam nasze wrześniowe spotkanie, kiedy przyjechałam na Jego dyżur, z podaniem o zgodę na składanie egzaminu z teorii manipulacji. Rozmawialiśmy o wszystkim... o tym jak minęły wakacje, o teorii manipulacji (a jakże), o paradoksach i o logice w ogóle, o filozofii, teologii, o "Trylogii" Sienkiewicza, historii; kończąc po niemal godzinie, bo "dobrze nam się rozmawia, ale mam jeszcze trochę pracy", na bogactwach naturalnych w Japonii... :D

   Pytali mi się ludzie, co mnie w tym Człowieku inspiruje, co mi imponuje, że traktuję Go jako kogoś wyjątkowego...
   Przede wszystkim imponuje mi fakt, że jest to Człowiek, który zawsze mówi prawdę - tak jak pisałam wyżej - "... prawdę i tylko prawdę... bo tak ślubowałem." Jakakolwiek by ta prawda nie była można mieć pewność, że zawsze się ją od Niego usłyszy. Mówi zawsze to, co należy, a nie co wypada powiedzieć, a to w dzisiejszych czasach jest coraz rzadszą umiejętnością.
   Po wtóre imponuje Jego niesamowita wiedza i fakt, że nieustannie tę wiedzę pogłębia, a w dodatku bardzo chętnie ową wiedzą dzieli się z innymi. I nie jest to wiedza wyłącznie z pewnego wąskiego zakresu, ale da się z Nim porozmawiać, jeśli nie o wszystkim, to naprawdę o bardzo wielu różnych sprawach.
   Po trzecie - Jego niesamowita otwartość i umiejętność wysłuchania każdego, bez względu na poglądy (a te w niektórych kwestiach mamy jeśli nie skrajnie, to w każdym razie dość mocno różne ;) )
Poza tym, cóż, to skromny, przemiły, naprawdę przesympatyczny Człowiek, do którego zawsze można było przyjść z problemem (wcale niekoniecznie dotyczącym zagadnień omawianych na zajęciach) i który zawsze starał się pomóc - na ile pozwalała na to Jego wiedza z danego zakresu oraz czas jakim w danej chwili dysponował. Potrafił przyjść na dyżur niemal godzinę przed czasem i siedzieć tak długo, jak długo byli studenci, żeby wszyscy mieli okazję załatwić to, czego potrzebowali. Mnie pomagał przy pisaniu pracy magisterskiej - do końca życia będę pamiętać "wykład" z logiki na temat różnicy między "widzieć" i "uznać" ;)


Profesor jest pierwszą osobą do której odniosłam słowa J.Q. Adamsa, zresztą, kiedy odchodził z Instytutu Filozofii dostał ode mnie prezent (w Japonii prezenty daje się tym, którzy wyjeżdżają/odchodzą) - ramkę wyklejoną suszonymi liśćmi, właśnie z cytatem prezydenta Adamsa i z dedykacją:
"Profesorowi Piotrowi Łukowskiemu, 
mojemu Mistrzowi i Przyjacielowi 
z wyrazami wdzięczności za poświęcony czas, 
pouczające dyskusje oraz konstruktywną krytykę.
Za dobroć, cierpliwość i chęć pomocy.
Najlepszemu z Nauczycieli
na wieczną rzeczy pamiątkę."

W pełni zasłużył na tę dedykację, jest jednym z bardzo wąskiego grona najlepszych wykładowców jakich miałam okazję poznać podczas 5 lat studiów. Nigdy nie zapomnę tego, czego mnie nauczył, nie tylko podczas wykładów, ale przede wszystkich w czasie różnych naszych rozmów. 

Przypomina mi o tym zdjęcie, które Siostra zrobiła nam kiedy poszłam się pożegnać wyjeżdżając z Łodzi do domu.
  Przypomina o tym również dedykacja jaką otrzymałam od Pana Profesora po zdanym egzaminie. Dedykacja w Jego książce, którą za 3 razem udało mi się w końcu przeczytać i nawet pojąć moim małym rozumkiem to, o czym Pan Profesor w niej pisał :)

Panie Profesorze... Dziękuję!
Jestem naprawdę dumna, że mogłam być uczniem tak wspaniałego Nauczyciela i szczęśliwa, że dane mi było poznać tak fantastycznego Człowieka jak Pan!

5 komentarzy:

  1. Amen!
    Mogę podpisać się pod tym tekstem rękami i nogami, gdyż o tym człowieku mam identyczne zdanie :-)
    Nauczyciel jakich mało, człowiek takiej dobroci, jakiej ze świecą szukać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam "wykład" z logiki, ale i Tobie Siostra, fakt faktów zaocznie, Pan Profesor robił "wykład" - o systemie rodzinnym w Japonii :D
      A ja potem przyjechałam na egzamin i oznajmiłam radośnie "Panie Profesorze, zaliczyliśmy Japonię!" :D

      Usuń
    2. Wykład o systemie rodzinnym w Japonii wykładem, ale TM na matematyce o 8.15 w środy, kiedy to ja w środy zaczynałam swoje zajęcia na filo o godzinie 15.45 to było coś ;-) Warto było wstawać! :-)
      A potem logika na WNOW... i egzamin zdany na 5 rozumiejąc z czym to się tę logikę je :-P

      Usuń
  2. Zgadzam się w 100% wielu nauczycieli mogło by się nauczyć od Pana Doktora 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. 43 year-old Nuclear Power Engineer Ambur Becerra, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Do it yourself. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a Ferrari 250 GT LWB California. Przeczytaj caly raport

    OdpowiedzUsuń