O jednym Autorytecie już było, dziś będzie o kolejnym, bo jakoś o sumieniach lekarzy, cyrkach na pogrzebie gen. Jaruzelskiego i paru innych rzeczach pisać nie mam siły, szczególnie że samo myślenie o tym wywołuje u mnie mdłości...
Będzie zatem o kolejnym Człowieku, który w moim odczuciu realizuje słowa J.Q. Adamsa o inspirującej aktywności i byciu liderem.
Szef szefów, mistrz, czarodziej, reżyser kulinarny (to ostatnie określenie użyte przez Kasię Figurę)...
Drodzy moi, WOJCIECH MODEST AMARO.
Rocznik '72, urodzony w Sosnowcu. Właściciel, szef kuchni, serce Atelier Amaro - pierwszej polskiej restauracji z Gwiazdką Michelina.
Gotować uczył się w Londynie. Praktykował i pracował u tak znanych szefów kuchni jak Ferran Adria z hiszpańskiej elBulli, Yannick Alleno z francuskiej Le Meurice, czy Rene Redzepi z dunskiej Nomy.
W roku 2008 wyróżniony przez Międzynarodową Akademię Gastronomiczną tytułem Chef de l'Avenir za wybitny talent kulinarny.
Po powrocie do Polski był szefem kuchni w Klubie Polskiej Rady Biznesu (od 2003 r.)
Jego książka "Kuchnia Polska XXI wieku" stała się bestsellerem, a sam autor otrzymał za nią Grand Prix de la Litterature Gastronomique w Paryżu.
Wiele by jeszcze można wymieniać...
Szerszemu gronu osób Pan Wojciech znany jest nie tyle z kulinarnych dokonań (niestety), a z polsatowskiego "Top Chef" - gdzie jest przewodniczącym jury, oraz z "Hell's Kitchen - Piekielna Kuchnia".
Podobnie jak to było w przypadku Pana Piotra Pustelnika "nie zaiskrzyło" od razu.
Przyznaję się, początkowo było dość szorstko. Pierwsze wrażenie - mało pozytywne mówiąc delikatnie...
Oglądając pierwszą edycję "Top Chefa" tak popatrzyłam na Pana Wojtka i pomyślałam sobie: "Ale buc! Wyżej sra niż dupę ma..."
No, serio, takie było moje pierwsze wrażenie, bo oto widzę jak wszyscy facetowi słodzą, wiecie "ach, och, szef szefów, ach, och, Gwiazdka Michelina", a on traktuje tych kucharzy biorących udział w programie jak gówno (moje bardzo subiektywne odczucie). Program oglądałam bo lubię, ale Człowiek mnie irytował... Do czasu...
Podobnie jak w przypadku Piotra Pustelnika - musiałam dojrzeć do tego "związku".
Przy którymś kolejnym odcinku coś mnie tknęło, poszperałam w necie, poczytałam i z każdym przeczytanym artykułem, wywiadem, obejrzanym czy wysłuchanym materiałem byłam w coraz większym szoku i coraz bardziej nie mogłam się do kupy pozbierać.
Jak zobaczyłam co ten Człowiek potrafi wyczarować na talerzu (polecam etiudki kulinarne "Kuchnia polska XXI wieku" i "Natura kuchni polskiej") to aż nie mogłam uwierzyć, że to się tak da, serio... Poczytałam o Jego nowatorskich pomysłach na wykorzystanie tradycyjnych polskich składników i aż się rozpłynęłam z zachwytu - lody sosnowe i jałowcowe, borowikowy sernik na zimno... ach, poezja... Brzmi cudnie, a smakuje na pewno bosko! (Spróbuję! Na pewno spróbuję! To moje wielkie marzenie!)
Jednak nie czary na talerzu sprawiły, że Pan Wojtek stał się dla mnie tym, kim się stał - Mistrzem, Autorytetem.
Bo niebywały talent to jedno, ale przede wszystkim - co sam powtarza - upór i ciężka praca, to jest klucz do sukcesu, do realizacji marzeń; talent i szczęście stanowią tylko niewielki dodatek.
Mimo trudności, mimo nieraz i upokorzeń uparcie dążył do tego by uczyć się czegoś nowego, wciąż i wciąż, podpatrywać najlepszych, czerpać od nich inspiracje i rozwijać się, by stać się najlepszym.
Stał się! Wielu ludzi zarzuca Mu, że jest zarozumiały, bo uważa, że na razie nie ma tu dla Niego konkurencji, no bo chyba jednak nie ma... Skoro wyznacznikiem standardów i wysokiej klasy jest w kulinarnym świecie Przewodnik Michelina to jak na razie nikt inny do tego poziomu nie doskoczył.
Upór, determinacja i ciężka praca.
Do tego bezkompromisowość, bo gdy chce się być najlepszym nie można sobie pozwolić na ustępstwa - tak względem dostawców, producentów żywności z którymi się współpracuje, załogi pracującej w restauracji, ale przede wszystkim - nie można sobie pozwolić na ustępstwa względem samego siebie; nie można powiedzieć "spoko, udało mi się, teraz mogę spijać śmietankę sukcesu i wrzucić na luz", bo sukces pryśnie jak bańka mydlana, jeśli ma trwać trzeba o niego zabiegać. Nigdy nie jest się tak dobrym, żeby nie można było być lepszym.
To imponuje, naprawdę. A co urzeka?
Skromność.
Szczerość.
Idealizm.
Wiara w ludzi, w to, że skoro daje się komuś słowo, to ma ono wartość wiążącą.
Wiara w Boga - w to, że dał talent, że prowadzi, że pomoże przetrwać nawet najtrudniejsze chwile.
Pokora wobec losu - jeśli coś się nie układa tak, jakby się tego chciało widocznie ma się ułożyć inaczej.
Miłość do najbliższych.
Romantyzm. (no to urzeka każdą kobietę :) )
Już wszystko? Pewnie nie, ale wystarczy.
I znów słowa J.Q. Adamsa: "Jeśli twoja aktywność inspiruje innych by więcej
marzyć, więcej się uczyć, więcej działać i stawać się kimś więcej, to
jesteś liderem."
O tak! Inspiruje mnie Pan Wojtek bardzo!
By marzyć - nie tylko o kolacji w Atelier, lodach świerkowych i serniczku z borowików, ale przede wszystkim o rzeczach dla mnie o wiele ważniejszych, które mogą się wydawać nierealne na pierwszy rzut oka, ale On uczy mnie wierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych! W moim życiu nie jest ostatnio jakoś bardzo różowo, ale widać tak ma być, widocznie najlepsze mam przed sobą i muszę do tego dojrzeć!
By więcej się uczyć - Tak! Rozwijać swoje pasje i talenty, które mi Jasność raczyła ofiarować!
By więcej działać - Jak najbardziej! Choćby w tak prozaicznej dziedzinie jaką wydawać by się mogło gotowanie ;) Bardzo lubię gotować, dobrze czuję się w kuchni, ale nie bardzo mam dla kogo gotować, nie bardzo mam z kim dzielić się swoimi pomysłami. Pan Wojtek zainspirował mnie by to jednak robić, by próbować, eksperymentować, choćby tylko dla siebie, dla własnej satysfakcji, dla własnej przyjemności, by ryzykować i zaufać swojej intuicji (a z moją kulinarną intuicją jest całkiem nieźle :) )
By stawać się kimś więcej - pracować nad sobą, nad swoimi słabościami, nad swoim podejściem do ludzi, świata i samej siebie, by każdego dnia być kimś lepszym niż jeszcze wczoraj - we wszystkich aspektach życia!
Nie miałam okazji poznać Pana Wojtka osobiście (ale nic straconego!), niemniej cieszę się, że "pojawił się" w moim życiu.
To zaszczyt móc powiedzieć, że ktoś taki jak On jest dla mnie Autorytetem, Mistrzem, Liderem!
Panie Wojtku, dziękuję za inspiracje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz