Oto jest!
Oto raczył zechcieć przemówić!
Obrońca wiary, tępiciel homoseksualistów i innych genderów, krzewiciel małżeństw i rodzin wielodzietnych!
Szanowni a Zacni, tako rzecze imć redaktor Tomasz Terlikowski:
"To wielodzietni dają, a państwo i bezdzietni z wyboru pasożytują [...] To nasze dzieci
bowiem - określane niekiedy potomstwem 'dzieciorobów' - będą pracować
na emerytury dla 'dziecionierobów', dla rozmaitej maści 'podwójnych
singli', konkubentów czy nawet niekiedy małżonków, którzy z własnej woli
(bo o nich mowa, a nie o tych, którzy dotknięci są głębokim cierpieniem
bezdzietności) nie chcą mieć i nie mają dzieci."
Och, jakże się niewymownie cieszę, że ktoś tak bardzo interesuje się tym, co robię w łóżku i z kim, bądź dlaczego tego nie robię...
Nie potrafię jednakowoż pojąć jednego - czemuż to, ach czemuż jegomość redaktor T. za wszelką cenę chce narzucić innym swoją filozofię jakby była ona prawem stanowionym (na szczęście nie jest), któż dał jegomości prawo do oceny i krytykowania wyborów innych ludzi?
Czy jegomość redaktor pamięta, cóż stoi napisane w świętej księdze religii, której jest jegomość tak gorliwym piewcą i obrońcą? Stoi tam napisane tak oto:
"Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą [...] Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy
już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja.[...] Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to jak się Panu
przypodobać. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy
świata, o to, jak by się przypodobać żonie..."
I cóż imć panie redaktorze naczelny portalu poświęconego?
Cóż z tymi, którzy wybrali taką właśnie drogę, jak ta, o której mówi św. Paweł?
A cóż z tymi, którzy wprawdzie żyją razem, kochają się i potomstwo jak najbardziej czemu nie a i owszem posiadać by chcieli, ale żyją z jednej pensji w wysokości 800 złotych... Jak żyć mości panie redaktorze, jak zapewnić w takiej sytuacji godziwy byt sobie i dziecku? Może jegomość sypnie groszem?
A cóż z tymi, którzy ze względu na traumatyczne doświadczenia nie są w stanie związać się z kimkolwiek, że już nie powiem o posiadaniu wspólnego potomstwa?
A cóż z tymi, których Stwórca, w Swej mądrości nie raczył obdarzyć instynktem macierzyńskim/ojcowskim, przez co nie odczuwają oni potrzeby posiadania potomstwa?
Nikt dzieciom jegomościa nie każe na nikogo pracować, obejdzie się, naprawdę. Nikt im w ogóle nie każe pracować - a kto biednemu zabroni bogato żyć? Nie chcą niech nie pracują!
Pozwolę sobie zacytować redaktora Kośmińskiego:
"Banałem byłoby mówienie, że - z dzieckiem czy bez - na swoją emeryturę
każdy pracuje przez całe życie sam. Że gdyby ten bezdzietny egoista
zamiast w ZUS-ie mógł gromadzić pieniądze na własnym, dobrze
oprocentowanym koncie, nie musiałby pewnie liczyć na miłosierdzie pana
Terlikowskiego i jego potomstwa.
Ale pewnie, zamiast
zaproponować jakieś konstruktywne rozwiązania ulepszające niedoskonały
przecież - jak widać - polski system emerytalny, lepiej jątrzyć i
wskazywać "pasożytów" - tych gorszych, niegodnych, niepotrzebnych. W tym
redaktorowi Terlikowskiemu trudno znaleźć równych. Ale ciii, przecież
robi to z chrześcijańską troską o bliźniego."
Pozwoli pan, mości panie Terlikowski, że o sprawach własnego życia każdy decydował będzie sam!
Nikt jegomości w kieskę ani do alkowy nosa nie wściubia, zatem okaż pan trochę kultury i innym pod pierzynę nie zaglądaj i ręki w nieswoją kieszeń nie pchaj i po cudze pieniądze nie wyciągaj!...
[Cytaty pochodzą z artykułu Pawła Kośmińskiego. Cały artykuł dostępny jest tutaj: http://wyborcza.pl/1,75968,15957683,Terlikowski_nazywa_bezdzietnych__pasozytami___Coz.html]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoja znajoma z Caritasu kiedyś mi opowiadała o takich "pracujących na mnie dzieciorobach". Trzy pokolenia na zasiłku, nauczone żyć z pomocy społecznej. I jeszcze autentyczny cytat matki kilkorga dzieci "nigdy w życiu pracowałam i nie będę, ponieważ ja się szanuję". Rzeczywiście ekonomiczne wsparcie dla Państwa, jak cholera. To oczywiście uogólnienie ale bywa i tak. Za to pomysły o przymusowym posiadaniu dzieci, już ktoś kiedyś miał. Działo się to w niejakiej III Rzeszy, gdzie wygłaszano podobne poglądy. A sądziłam, że Terlikowski nic już głupszego nie wymyśli...
OdpowiedzUsuńA widzisz, jeszcze nas imć redaktor zaskoczy nie raz... strach się bać...
OdpowiedzUsuń