W tytule napisałam, że będzie o autorytetach i idolach, zatem do dzieła!
Kto może być idolem?
W zasadzie każdy, choć najczęściej mianem takim określa się ludzi z pierwszych stron gazet - celebrytów w najszerszym znaczeniu tego słowa, aktorów, piosenkarzy, sportowców itd., itp., zasadniczo ludzi znanych z tego, że są znani i którym przy okazji coś się w życiu udało.
A jak to jest z autorytetami? Kto może stać się autorytetem?
Też każdy, choć w tym przypadku kryterium decydującym o tym, że ktoś zostaje uznany za autorytet jest nie tylko fakt, że jest to osoba znana, ale przede wszystkim ciesząca się ogólnym szacunkiem i uznaniem ze względu na swoje dokonania i postawę jaką reprezentuje. Najczęściej za autorytet uznaje się naukowca, przywódcę duchowego czy politycznego.
Oczywiście bardzo tu wszystko uogólniłam, ale mniej więcej tak ten system wygląda...
A jak wygląda u mnie?
1. Idolem może być każdy.
2. Każdy może być autorytetem.
3. Jeśli ktoś jest idolem to wcale nie oznacza, że jest autorytetem.
4. Autorytetem jest ten, kto wpisuje się w maksymę Jonha Quincy Adamsa.
1, 2. - Każdy może być idolem i autorytetem.
Tak. Nie musi to wcale być celebryta (w najszerszym znaczeniu tego słowa), czy inna ważna osobistość. Może to być zwykły człowiek spotkany na ulicy, znajomy ze szkoły czy pracy, przyjaciel, członek rodziny.
3. Idol nie oznacza autorytetu.
Zdecydowanie!
Ktoś może być idolem bo dobrze śpiewa, jest świetnym aktorem, pisze fantastyczne książki, ale nic poza tym.
Przykład:
Jest człowiek, którego piosenki bardzo lubię, tzn. lubię sposób, w jaki on te piosenki wykonuje, słucha mi się ich bardzo dobrze, i faktycznie jest to dla mnie niezmiernie przyjemne doświadczenie estetyczne. Na tym koniec. Jego samego nie trawię... Po prostu pewne doświadczenia jakie miałam z tym człowiekiem nie jako zwykły widz i słuchacz jego występów, ale jako osoba bezpośrednio biorąca udział w ich realizacji, sprawiły, że straciłam do człowieka szacunek, choć piosenki nadal uwielbiam.
Jest też człowiek, którego książki wprost ubóstwiam (będzie o nich na blogu, obiecuję), czyta mi się je fantastycznie, znakomicie się przy nich bawię. Samego pisarza również uwielbiam. Jest moim idolem, w niektórych kwestiach nawet autorytetem.
Wcale nie dlatego, że świetnie pisze (choć według mnie pisze znakomicie), ale ze względu na to, jakim jest człowiekiem. Nie ma w jego zachowaniu gwiazdorzenia, popisywania się "patrzcie, jaki jestem zajebisty, klękajcie i uwielbiajcie mnie", jest w nim za to mnóstwo serdeczności i ciepła, niesamowite pokłady energii, pasji i pomysłów na to, jak te pasje realizować i zarażać nimi innych. Nie jest to zapewne postać kryształowa (errare humanum est), jednak właśnie jego stosunek do fanów, energia, pasja i zaangażowanie są tym, co sprawia, że śmiało mogę powiedzieć "patrz, podziwiaj, ucz się"!
4. Za autorytet uznaję osobę, która wpisuje się w maksymę J.Q. Adamsa.
Jak najbardziej! To jest dla mnie główne kryterium.
Jeżeli ktoś swoją aktywnością (przejawiającą się w różnorakich aspektach) inspiruje mnie do działania, motywuje mnie do tego, by wciąż się uczyć, bardziej się starać, marzyć i każdego dnia stawać się kimś więcej niż jestem, kimś lepszym niż byłam jeszcze wczoraj, to bez względu na to, czy będzie to osoba znana z pierwszych stron gazet, z radia, telewizji, czy nauczyciel, przyjaciel, kolega, bez względu na płeć, wiek i poglądy tego człowieka powiem o nim, że jest moim autorytetem.
Poznacie ich, obiecuję.
I nie dlatego, że jestem próżna i chcę się pochwalić jakich to mam cudownych idoli i autorytety, nic z tych rzeczy. Uważam po prostu, że są to osoby warte tego, by o nich mówić właśnie w kontekście autorytetów.
O Paulinie napisałam troszkę wczoraj, to jeszcze nie wszystko, ale na razie choć tyle, może kiedyś napiszę całą notkę, o ile oczywiście ona się na to zgodzi :)
Oczywiście bardzo tu wszystko uogólniłam, ale mniej więcej tak ten system wygląda...
A jak wygląda u mnie?
1. Idolem może być każdy.
2. Każdy może być autorytetem.
3. Jeśli ktoś jest idolem to wcale nie oznacza, że jest autorytetem.
4. Autorytetem jest ten, kto wpisuje się w maksymę Jonha Quincy Adamsa.
1, 2. - Każdy może być idolem i autorytetem.
Tak. Nie musi to wcale być celebryta (w najszerszym znaczeniu tego słowa), czy inna ważna osobistość. Może to być zwykły człowiek spotkany na ulicy, znajomy ze szkoły czy pracy, przyjaciel, członek rodziny.
3. Idol nie oznacza autorytetu.
Zdecydowanie!
Ktoś może być idolem bo dobrze śpiewa, jest świetnym aktorem, pisze fantastyczne książki, ale nic poza tym.
Przykład:
Jest człowiek, którego piosenki bardzo lubię, tzn. lubię sposób, w jaki on te piosenki wykonuje, słucha mi się ich bardzo dobrze, i faktycznie jest to dla mnie niezmiernie przyjemne doświadczenie estetyczne. Na tym koniec. Jego samego nie trawię... Po prostu pewne doświadczenia jakie miałam z tym człowiekiem nie jako zwykły widz i słuchacz jego występów, ale jako osoba bezpośrednio biorąca udział w ich realizacji, sprawiły, że straciłam do człowieka szacunek, choć piosenki nadal uwielbiam.
Jest też człowiek, którego książki wprost ubóstwiam (będzie o nich na blogu, obiecuję), czyta mi się je fantastycznie, znakomicie się przy nich bawię. Samego pisarza również uwielbiam. Jest moim idolem, w niektórych kwestiach nawet autorytetem.
Wcale nie dlatego, że świetnie pisze (choć według mnie pisze znakomicie), ale ze względu na to, jakim jest człowiekiem. Nie ma w jego zachowaniu gwiazdorzenia, popisywania się "patrzcie, jaki jestem zajebisty, klękajcie i uwielbiajcie mnie", jest w nim za to mnóstwo serdeczności i ciepła, niesamowite pokłady energii, pasji i pomysłów na to, jak te pasje realizować i zarażać nimi innych. Nie jest to zapewne postać kryształowa (errare humanum est), jednak właśnie jego stosunek do fanów, energia, pasja i zaangażowanie są tym, co sprawia, że śmiało mogę powiedzieć "patrz, podziwiaj, ucz się"!
4. Za autorytet uznaję osobę, która wpisuje się w maksymę J.Q. Adamsa.
Jak najbardziej! To jest dla mnie główne kryterium.
Jeżeli ktoś swoją aktywnością (przejawiającą się w różnorakich aspektach) inspiruje mnie do działania, motywuje mnie do tego, by wciąż się uczyć, bardziej się starać, marzyć i każdego dnia stawać się kimś więcej niż jestem, kimś lepszym niż byłam jeszcze wczoraj, to bez względu na to, czy będzie to osoba znana z pierwszych stron gazet, z radia, telewizji, czy nauczyciel, przyjaciel, kolega, bez względu na płeć, wiek i poglądy tego człowieka powiem o nim, że jest moim autorytetem.
Poznacie ich, obiecuję.
I nie dlatego, że jestem próżna i chcę się pochwalić jakich to mam cudownych idoli i autorytety, nic z tych rzeczy. Uważam po prostu, że są to osoby warte tego, by o nich mówić właśnie w kontekście autorytetów.
O Paulinie napisałam troszkę wczoraj, to jeszcze nie wszystko, ale na razie choć tyle, może kiedyś napiszę całą notkę, o ile oczywiście ona się na to zgodzi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz