poniedziałek, 12 maja 2014

"The Christians and the Pagans sat together at the table..."

 Uwielbiam tę piosenkę, ale nie o piosence dziś będzie, ona jest niejako obok, jako dodatek, wstęp do właściwej historii :)

Nie było mnie tu przez jakiś czas, a to w związku z weekendowym wyjazdem do Łodzi.
Spotkanie ze znajomą z czasów studiów, której nie widziało się całe lata to przyjemne doświadczenie, a gdy dodać do tego fakt, że było to spotkanie bardzo ekumeniczne, pouczające i  niesamowicie pozytywne, cóż... pełnia szczęścia!
Spotkanie upłynęło nam pod znakiem "Czarnej Żmii" i "Sherlocka" - z racji moich zaległości, Paulina postawiła sobie za punkt honoru mnie w tej materii doedukować, za co jej dziękuję i mam nadzieję, że policzone jej to zostanie za zasługę ;)
Były więc filmy, było też oswajanie Dusi z moją obecnością, co patrząc na wydarzenia ostatniego dnia mojego pobytu w ich domu udało się całkiem nieźle :) Były wspomnienia z czasów studiów, Eurowizja (a jakże), ale przede wszystkim długie rozmowy o wierze, religii, duchowości, metafizyce i wszystkim co z tym związane. Rozmowy ważne, bo z jednej strony stanowiące zetknięcie dwóch zdawać by się mogło różnych światów, z drugiej jednak pokazujące, że więcej nas łączy niż dzieli.
Choć modlimy się do różnych Bogów, choć wyznajemy zupełnie różne religie, jesteśmy do siebie bardzo podobne pod kątem spojrzenia zarówno na kwestie duchowości jak i życia w ogóle. Jesteśmy przecież dziećmi tej samej Jasności, choć nazywamy Ją innymi imionami, ale czy to ważne?
Nie udowadniamy sobie, że "moja racja jest mojsza niż twojsza", nie uznajemy, jakoby któraś z nas posiadała monopol na prawdę, dobro i sprawiedliwość. Szanujemy się i to jest najważniejsze!
Możliwość poznania innej religii z bliska jest ważnym, niesamowicie pouczającym doświadczeniem, które powoduje, że człowiek staje się jeszcze bardziej otwarty i tolerancyjny. Dowiedziałam się wiele na temat wierzeń pogańskich, na temat pogańskiej duchowości i różnorodności wierzeń jakie występują obrębie tego, co określa się wspólnym mianem pogaństwa.
Wielu, gdy mówi o pogaństwie traktuje to jako jakieś "czary-mary", wymysły nawiedzonych, którym nie odliczyły się wszystkie klepki pod sufitem... Nic bardziej mylnego! Każda religia, czy to chrześcijaństwo, islam, judaizm czy pogaństwo, ma swoje "magiczne rytuały", obrzędy i "zaklęcia". Dla człowieka traktującego swoją religię poważnie "magiczne rytuały" i "zaklęcia" wyznawców innych religii wcale nie będą dziwne czy śmieszne, wręcz przeciwnie - znaleźć w nich można odbicie idei własnych wierzeń i obrzędów.

O idolach i autorytetach jeszcze Wam nie pisałam (obiecuję, nadrobię w najbliższym czasie), ale Paulina jest dla mnie właśnie jedną z takich osób, kimś, kogo bez obaw mogę postawić za wzór. To osoba, której duchowość i wiara przewyższa po wielekroć duchowość i wiarę wielu znanych mi chrześcijan-katolików, moją również... Osoba, dzięki której ja sama lepiej poznałam moją religię, i która pozwoliła mi spojrzeć na siebie z nieco innej perspektywy oraz uświadomić sobie, że nie wolno mi spocząć na laurach, nie wolno mi się zatrzymać, uznać, że już jest spoko i wystarczy - o nie! Muszę wciąż nad sobą pracować, nadal ćwiczyć i pogłębiać moją wiarę, bo wiele jest jeszcze do zrobienia!

Było dokładnie tak, jak w piosence: 
"the Christians and the Pagans sat together at the table 
Finding faith and common ground the best that they were able 
And just before the meal was served, hands were held and prayers were said 
Sending hope for peace on earth to all their gods and goddesses"
Czy potrzeba czegoś więcej?

Było naprawdę super i mam nadzieję, że kiedyś uda się ogarnąć podobne spotkanie, szczególnie, że trzeba jeszcze rozegrać partię "Magii i Miecza" :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz